09 stycznia 2020

Nowy Rok - nowa ja?

Spoglądam w przyszłość. Niepewnie i z lękiem, który od miesięcy jest moim nieodłącznym towarzyszem. Chciałabym znów zacząć żyć: funkcjonować w czasie i przestrzeni. Jednakże dotarłam do punktu, w którym jedynym wyjściem jest zacząć wszystko od nowa. Absolutnie wszystko. Nie ma mowy o naprawianiu czegokolwiek. Muszę zacząć budować wszystko od nowa. Absolutnie wszystko. W pewnym sensie rodzę się na nowo. Dla siebie i dla świata.

Jak bardzo mnie zmieniły te miesiące stagnacji, beznadziei, niemocy? Jaka jestem ta nowa ja? Nawet w lustrze widzę odbicie innej osoby. Jakby obcej, choć znajomej zarazem. Oczy bez blasku, usta bez uśmiechu, twarz bez wyrazu. Co będzie dalej?

Wkraczam w Nowy Rok z nową szansą. Zaczynam z impetem. Od tygodnia chodzę na terapię grupową dla osób w kryzysie. Sesje są codziennie. Od poniedziałku do piątku. Potrwa to trzy miesiące. Cały kwartał. Zaczynam więc ten 2020 rok pod znakiem nadziei na lepsze jutro - na upragnioną stabilizację i powrót do samej siebie. Czy mi się uda? Czas pokaże.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz