25 listopada 2022

Nowe lokum

Szukam lokum w nowym mieście. Pan jest ze mną i mi pomaga. To konkretne, które właśnie oglądamy, znalazł właściwie On. Decyzja zapada niemal natychmiast. Pan pyta mnie wprawdzie o opinię, ale właściwie już zdecydował. Takie odnoszę wrażenie. Nie mylę się, bo w tym samym momencie, gdy o tym myślę, słyszę Jego głos:
- Bierzemy.
- Może dać państwu jeszcze kilka dni na przemyślenie? - pyta wynajmujący.
- Nie trzeba. Czy możemy od razu podpisać umowę? - odpowiada Pan.
- Oczywiście. Zaraz przyniosę - odpowiada właściciel zwracając się do Pana, ale zezując na mnie.

Umowa najmu jest już przygotowana. Wcześniej przysłano nam ją na maila do wglądu. Teraz właściciel zostawił nas na chwilę, by pójść ją wydrukować, gotową do podpisania. Zastanawiam się, co ten człowiek sobie myśli? Przez cały czas właściwie w ogóle się nie odzywałam, a to ja mam tam mieszkać. To musi wyglądać dziwnie… Ale jakoś mi to obojętne. Zostajemy w pokoju. Kiedy odgłos kroków właściciela cichnie, Pan łapie mnie za ramię i wydaje polecenie:
- Klękaj!
Klękam nawet nie wiem kiedy, a On mówi do mnie:
- Tu będziesz mieszkać. A ja będę pilnował, żebyś była grzeczna i nie sprawiała problemów… Będę w kontakcie z właścicielem i jeśli dowiem się, że jesteś kłopotliwym lokatorem, to sobie inaczej porozmawiamy. A umowa będzie na mnie. Dzięki temu będę na bieżąco ze wszystkim i będę mógł Cię lepiej pilnować…
- Tak Panie - wydukałam w oszołomieniu, całkiem mechanicznie. W głowie pojawiło się milion myśli: “Co?! Ale jak to?! Nie! Nie zgadzam się! Co to, to nie!” Już miałam konstruktywnie protestować i wytaczać poważne kontrargumenty, ale nie było na to czasu, bo usłyszeliśmy kroki właściciela na schodach.
- Wstawaj - rzucił Pan. Podniosłam się z klęczek, a kilka sekund później do pokoju wszedł właściciel. 

Patrzyłam i słuchałam jak Pan i właściciel ustalają ostatnie szczegóły. Jak Pan przegląda umowę, a następnie wyciąga długopis i ją podpisuje.
- Na co dzień moja dziewczyna będzie tutaj mieszkać. Ale wszystko proszę ustalać ze mną - powiedział oddając jeden z podpisanych egzemplarzy umowy wynajmującemu. Świat w mojej głowie zawirował. Poczułam jakbym straciła grunt pod nogami. Poczułam panikę, strach i ogromne podniecenie. Bunt i jakby euforię...