22 lipca 2019

Stawiając na przeczekanie

Podobno dopóki żyjemy wszystko się może zdarzyć. Dopóki życie trwa nic nie jest przesądzone. Podobno. Sęk w tym, że za dużo się wydarzyło, żebym mogła tak po prostu w to wierzyć. Już nie wierzę. I wątpię, żeby udało mi się jeszcze uwierzyć. Nie jestem w stanie. Nie spodziewam się już niczego. Na nic nie czekam. Niczego nie pragnę. Unieważniłam marzenia i wszystkie życiowe cele. Nie wierzę też w cud. Już nie. Mój cud już się wydarzył. I przeminął stając się przeszłością - bolesnym i pięknym jednocześnie wspomnieniem. 

Co teraz? Co dalej? Nie wiem. Nie wierzę w żadne dalej. A ponieważ za słaba jestem na życie, a za silna na umieranie, to póki co stawiam na przeczekanie...

03 lipca 2019

Jak?

Jak stąpać twardo po ziemi i trzymać głowę wysoko, kiedy grunt pod nogami niestabilny, a jutro niepewne? Nie ma punktu podparcia. Zniknął razem z nadzieją i unicestwionymi marzeniami. Na zawsze, nieodwołalnie zgasła iskra, która miała wzniecić płomień, obudzić nowe życie. 

I co teraz? Jak wskrzesić dawne marzenia i utracone cele? Jak przyznać sobie prawo do uśmiechu i szczęścia? Jak nie patrzeć w tył i zdystansować się do tego co było? Jak się odrodzić niczym ten feniks z popiołów? Jak teraz odnaleźć swoje miejsce na ziemi i gdzie w ogóle go szukać? Jak odzyskać nadzieję?