Podobno "wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma". Ile w tym prawdy? Nie wiem, ale coraz bardziej przekonuje mnie to stwierdzenie. Tu mnie nie ma. I to już od całkiem dawna. Została jeszcze tylko ta irytująca, bezużyteczna powłoka zwana ciałem; ta nieznośna ciężkość bytu. I jej mogło już nie być. Jej zgodnie z planem miało już nie być!
A jednak zjawił się ktoś - zupełnie nagle i niespodziewanie - kto nie pozwolił mi odejść, nawet tej ostatniej woli nie uszanowawszy. Anioł? Nie wiem. Kimkolwiek jesteś, zrozum: "wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma". Tu mnie nie ma. Więc pozwól mi odejść, nie zatrzymuj mnie. Po prostu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz